Forum Forum dla nastolatków. Strona Główna

Adamowa twórczość.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla nastolatków. Strona Główna -> Literatura. / Nasza twórczość.
Autor Wiadomość
Adam



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z internetu
Płeć: Płeć silniejsza.

PostWysłany: Wto 19:20, 07 Kwi 2009    Temat postu: Adamowa twórczość.

To ja pokażę coś jako pierwszy.
Można też to przeczytać na Forevergreen School of Arts.
To tyle.

_________
Dotknąłem jeszcze raz jej włosów i pocałowałem delikatnie w usta, jakby mając nadzieję, że pod wpływem tego obudzi się z długiego snu, jak księżniczka w bajce. Omiotłem ostatni raz wzrokiem jej drobne i słabe ciało, po czym wyszedłem ze szpitalnej sali wyproszony przez pielęgniarkę. Ruszyłem ku wyjściu wyciągając z torby niewielki szkicownik. Zapiąłem kurtkę pod szyję i zarzuciłem na głowę kaptur wychodząc na dwór, gdzie drobne płatki śniegu powoli zakrywały powierzchnię ziemi i wszystko co na niej bezpośrednio stało. Rozejrzałem się po niebie, które rozświetlone było światłami latarni, samochodów, lamp w domach imiało teraz kolor przytłumionego różu. Uśmiechnąłem się do siebie, a przed oczami stanął mi obraz sprzed roku, kiedy Jackie biegała po białej polance pokrytej świeżym, sypkim śniegiem i się śmiała. Ten śmiech rozległ się w mojej głowie,powodując, że moje ciało przeszła fala przyjemnego ciepła. Usiadłem na ławce w przyszpitalnym parku i wpatrzyłem się w księżyc. Jutro mija rok, od kiedy nie słyszałem jej ciepłego głosu. Jednak wciąż codziennie ją widziałem. Zmieniła się. Włosy jej urosły, układając się w delikatne loki. Nie lubiła tego. Gdyby tylko mogła, wyprostowałaby je na szczotce. Nie lubiła prostownic. Mówiła, że powodują, że włosy się łamią. Wysuszają je. Schudła. Zresztą można było się tego spodziewać, skoro cały czas dostaje tylko kroplówki, w których ma tylko potrzebne składniki odżywcze i witaminy. Jej skóra stała się cienka, niemal przezroczysta i przypominała delikatną bibułkę, której nie można było dotknąć w obawie przed uszkodzeniem jej.
Oderwałem wzrok od księżyca czując nieprzyjemne szczypanie mrozu na dłoniach. Sięgnąłem ręką do kieszeni kurtki i wyciągnąłem stamtąd parę skórzanych, lekko podniszczonych rękawiczek. Naszła mnie kolejna fala wspomnień i pod ich wpływem otworzyłem szkicownik. Otworzyłem na wybranej stronie, gdzie widniał dopiero zaczęty rysunek przedstawiający ją z małą paczką opakowaną w papier prezentowy w dłoniach. Jej usta wykrzywione były w delikatnym uśmiechu sugerując, że jest z siebie zadowolona. Ja też mogłem być. Dzięki zawartości tej małej paczuszki,teraz mogłem siedzieć na tej ławce i nie martwić się, że będę miał chore gardło i popękaną skórę na dłoniach. Wyciągnąłem z kieszeni mały ołówek i przyłożyłem go ostrożnie do kartki. Przesunąłem go kilka razy rysując delikatne linie,które razem tworzyły jej prawe oko. Wypełniłem je ciemną tęczówką i czarną źrenicą i powtórzyłem to samo z drugim okiem. Teraz Jackie patrzyła na mnie radosnym wzrokiem i dziecięcą nadzieją. Spojrzałem jeszcze raz w księżyc i uśmiechnąłem się. Co dzień przychodziłem tu z nadzieją, że znów tak na mnie spojrzy.

Przemierzałem szpitalny korytarz wypełniony przedpołudniowym, zimowym słońcem trzymając w ręku świeże kwiaty i nową książkę, które wymieniałem jej co trzy dni. Zdjąłem z szyi szaliki uśmiechnąłem się dochodząc do jej drzwi. Zwolniłem, widząc, że były otwarte,co się nie zdarzało o tej porze dnia. Jeszcze z daleka zauważyłem, że z sali wychodzi młoda pielęgniarka składająca białe prześcieradło. Uśmiech znikł mi z twarzy ustępując miejsca zaniepokojeniu. Coś było nie w porządku. Pościel wymieniana była zawsze w piątki, więc brakowało jeszcze dwóch dni.Przyspieszyłem kroku i wbiegłem do sali zatrzymując się w drzwiach. Łóżko było dopiero zaścielone, a aparatury, które pomagały jej oddychać, po prostu nie było. Podszedłem do łóżka i otworzyłem szufladę szafki nocnej. Była pusta. Tak samo jak półka. Wybiegłem z sali, a nogi same skierowały mnie do pokoju lekarskiego. Nie było tam nikogo. Rozejrzałem się po korytarzu i zauważyłem jej lekarza wychodzącego z którejś sali razem ze studentami. No tak. Był obchód.Spokojnym już krokiem podszedłem do nich.
-Dzień dobry. Mogę prosić pana na moment?- spytałem od razu. Mężczyzna w średnim wieku pokazał studentom, żeby weszli do następnej sali. Zostaliśmy na korytarzu sami.
-Gdzie Jackie?- zaatakowałem go- Obudziła się? Przenieśliście ją do innej sali?
-Nie wiesz?- poprawił okrągłe okulary i spojrzał w papiery, które trzymał w rękach.
-Co mam wiedzieć? Gdzie Jackie?- powtórzyłem pytanie czując, jak narasta we mnie zirytowanie i podenerwowanie.
-Jej rodzice…Postanowili, żeby odłączyć ją od sprzętu. Kazali to zrobić wczoraj, jak tylko opuściłeś szpital.
-Co? Ale przecież… Toją zabije. Gdzie ona jest?
Lekarz wyprostował się i spojrzał na mnie ze współczuciem w oczach.
-W kostnicy.
Poczułem jak w gardle stanęła mi ogromna gula powodując, że nie mogłem wydusić z siebie słowa, a serce zwolniło maksymalnie. Patrzyłem na niego nieprzytomnym wzrokiem, a w głowie wszystko mi się mieszało.
-Przykro mi- powiedział cicho i poklepał mnie po ramieniu, po czym wrócił do studentów. Zostawił mnie na korytarzu samego.
Spuściłem wzrok nie wierząc w to, co usłyszałem. Oparłem się plecami o najbliższą ścianę i zsunąłem się po niej siadając na podłodze. Czułem, jak grunt uciekł mi spod nóg. Nie było już nic. Tylko pustka…

Nie poszedłem na pogrzeb. Chciałem zapamiętać ją taką, jaką widziałem ją żywą. Zresztą nie mógłbym spokojnie siedzieć przy jej rodzicach wiedząc, co jej zrobili. Zamiast tego pojechałem nad morze, w miejsce, gdzie najbardziej lubiła przebywać. Schowałem ręce do kieszeni i stanąłem na brzegu klifu. Spojrzałem na wzburzoną wodę.Zbierało się na sztorm. W taką pogodę najbardziej lubiła tu przychodzić.Mówiła, że ogarnia ją wtedy podniecenie i czuje w żyłach porządną dawkę adrenaliny. Lubiłem patrzeć wtedy na jej rozwiane włosy, które uparcie wchodziły jej do oczu. Bałem się o nią, kiedy wychylała się nad przepaść.Śmiała się, kiedy ją odciągałem. Twierdziła, że jestem nadwrażliwy i przesadzam. Jednak ja się o nią po prostu martwiłem.
Nie chciałem myśleć, że już jej nie zobaczę. Wolałem wersję, że spotkamy się razem już po mojej śmierci. Znów będzie się uśmiechać, a ja będę mógł ją całować i dotykać. Czas oczekiwania chciałem wypełnić robiąc to, co ona chciałaby, żebym robił.

_____
Z tego jestem zadowolony.
Czekam na konstruktywną krytykę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla nastolatków. Strona Główna -> Literatura. / Nasza twórczość. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin